Chaos, porządek

Chaos i porządek mieszają się w moim życiu. Nie ma się czym chwalić, do tej pory nie mam planu studiów. . . nie wiem czy zaliczam dość, za dużo czy za mało. Okaże się we wrześniu. Dobierze parę przedmiotów postudiuje pół roku więcej, pół roku mniej. Nie ma znaczenia. Finansowo sobie radze, parcia nie mam, żyje komfortowo. Who needs more.

Mój dom jest totalnym chaosem. . . do tego stopnia że M. powiedziała że jakoś przebywanie tam ją rozstraja (fakt coś w tym jest — dom neopogańskiegobuddysty może mieć atmosferę wybijającą z rytmu ortokato). Ja z kolei u niej w domu ponoć wywołałem sprzeczkę i zaskarbiłem sobie jednego niesympatyka. Mi się dobrze żyje u siebie.

Tak samo pracuje bardzo chaotycznie. . . Fakt że robie naraz pięć projektów (od projektu na jedno popołudnie, przez magisterke, po strone na kilkaset tysięcy odwiedzających dziennie), staram się jakoś uczyć odrobinę systematycznie i ogólnie mieć życie jakiekolwiek. Ale jakoś się wyrabiam, może nie na pięć. . . nikt normalny nie ma samych piątek. Ale generalnie jest lepiej niż gorzej. Jednocześnie czytam miliard różnych stron o tematyce od programowania po dupę maryni, jak mam książkę wartą czytania kończę ja w jeden dzień. . .

Ciągle też coś czuje. . . nie tak jak L. nie zakchłystuje się emocjami nie szaleje, emocje same przychodzą i odchodzą. Prawie jakby buddowie postanowili jednak zmusić mnie bym nauczył się mieć do nich dystans. . . ucze się. Miewam przebłyski absolutnego spokoju, harmonii, totalnego bezpieczeństwa. Świadomy sztormu wiem że ten jest tylko uciążliwością na drodze do celu.

Harmonia ukryta jest lepsza od jawnej — wypływa z mojej pamięci Hania cytując jeden z pięciuset zachowanych kawałków Heraklita.

To jest klucz. Chaos jest utajonym porządkiem. Każdy krok jest w kierunku celu. Nie muszę mieć planu wędrówki bo wiem że dam radę. Paulina jak zwykle mnie przejrzała: „Zupełnie nie widzę zasady według której umieszczasz cytaty na swojej ścianie. . . ale mam wrażenie że jakbym się postarała i znalazła jakiś ładny, powiedziałbyś że nie pasuje”. Czasem jej refleksje o mnie są perfekcyjne.

A chytre morze, ile znakomitych

Pewienem tego, a nic się nie mylę,
Że bądź za długą, bądź za krótką chwilę,
Albo w okręcie całym doniesiony,
Albo na desce biednej przypławiony
Będę jednak u brzegu,
Gdzie dalej nie masz biegu,
Lecz odpoczynek i sen nieprzespany,
Tak panom, jako chudym zgotowany.

Ale na świecie kto tak głupi żywie,
Żeby nie pragnął przejechać szczęśliwie
Dróg niebezpiecznych, a uść niepogody
I szturmów srogich krom swej znacznej szkody?
Lecz tylko że pragniemy,
Ale nie rozumiemy,
Czego się trzymać, jako się sprawować,
Żeby nie przyszło na koniec bobrować.

A chytre morze, ile znakomitych,
Tyle pod wodą żywi skał zakrytych.
Tu siedzi złotem Cześć koronowana,
Tu lekkim piórem Sława przyodziana,
Tu Chciwość nieszczęśliwa
Zbiera, a nie używa;
Tu luba Rozkosz i Zbytek wyrzutny,
Pod nimi Nędza prędka i Żal smutny.

Tamże i Krzywda, i Zazdrość przeklęta,
Przed którą biada zawżdy Cnota święta.
Więc jeśli człowiek jedne skałę minie,
Wnet na to miejsce na inszą napłynie,
Tak iż snać namędrszemu
Trudno pogodzić temu,
Aby przynamniej więznąć albo zbłędzić
Nie miał, chyba gdy kogo Pan chce rzędzić.

Wodzu prawdziwy i wieczna światłości,
Uskrom z łaski swej morskie nawałności,
A podnieś ogień portu zbawiennego,
Na który patrząc moglibyśmy tego
Morza chytrego zdrady
Przebyć bez wszelkiej wady,
A odpoczynąć po tym żeglowaniu
W długim pokoju i bezpiecznym spaniu.

Kochanowski