Online university

Właśnie odkrywam radość interetowych uniwersystetów. Nie dość że to z reguły nic nie kosztuje, nie dość że nie trzeba dupy ruszać z domu na ósmą rano 😉 to jeszcze generalnie wykłady są dobrej jakości (lepszej niż część tych z PL).

Większość tego kształcenia jest raczej techniczna — co jest zresztą zrozumiałe, ale są humanistyczne perełki (no dobra dla mnie wszystko w czym nie ma rozkładu gaussa to już humanistyka)

Polecam:

No i oczywiście fajnych papierów żadna z tych inicjatyw nie da, ale jakieś certyfikaty są. Więc to raczej ku samodoskonaleniu polecam (aha i argument nie mam czasu nie działa kursy Stanfordu są odpowiednikiem przedmiotu uniwersyteckiego na dwie godziny wykładów i dwie godziny ćwiczeń w tygodniu, a to można zrobić i pracując na pełny etat).

 

Koleje mazowieckie

O ile podróże PKP napełniają mnie najgorszymi przeczuciami co do przyszłej siły Rzeczypospolitej czy wręcz jej ciągłości, o tyle nieodmiennie otuchą napawa mnie cudowna reakcja pasażerów na wszelkie problemy napotkane w czasie podrózy.

Dzisiejszy powrót na skali hardkoru od 1 do 10 jest gdzieś pomiędzy 7 a 8. Zaczęło się od tego, że drzwi w pociągu nie otworzyły się, a raczej otworzyły się w liczbie jedna para drzwi na skład. Nastepnie pociąg stał dobre dziesięć minut na stacji warszawa śródmieście. Do tego niedaleko mnie usiadł pan który bardzo dobitnym głosem wyrażał swoje poglądy na temat:

  • Studenci studiów medycznych i politechniki są coś warci, reszta to chłam.
  • Wszystcy tutaj są studentami jakichś socjologii i będą potem jeździć za granicę myć gary.
  • Wszystcy tutaj to chłam.
  • W ogóle to studenci to chłam. Kiedyś były zawodówki i technika i to było coś.
  • W ogóle to wina Tuska
  • A jeden rektor uczelni (Żyd) który raz w tygodniu bywa w warszawie to zarabia strasznie dużo.

Jak również dowiedziałem się że jest człowiekiem pracującycm z Żyrardowa. Ten pan zresztą jest chyba pasażerem którego poznałem najlepiej w całej mojej historii dojazdów Kolejami Mazowieckimi. Oj choć nie. Jeszcze kiedyś taka jedna pani opowiedziała przez telefon donośnym głosem swoją rodzinną historię (historia nie powiem ciekawa była) więc to jej przyznam zaszczytne pierwsze miejsce.

Reakcja współpasażerów napełniła mnie jednak otuchą. Po pierwsze — przez bite dwadzieścia minut (między stacją Warszawa Śródmieście a Warszawa Zachodnia) nikt na pana nie reagował. A gdy zaczęto reagować nikt panu nie dał w mordę (szczerze powiem że i ja miałem ochotę wyprowadzić pana w pociągu, ale poległem z prostego powodu — mianowicie takiego że do wyprowadzenia pana w sposób pokojowy muszę mieć pod ręką działające drzwi).

Jeszcze większą otuchą napełniła mnie stoicka postawa pewnej współpasażerki która relacjonując:

— Nie wiem kiedy będę, pociąg stoi na stacji i się nie rusza. Do tego koło mnie stoi pan który ciągle gada, ludzie chcą go uciszyć, ale im się nie uda. Ja już z tym panem kiedyś jechałam. Nic z tego jedź już do domu.

Czy anonimowego współpasażera;

— Tak to wszystko wina Tuska, Komorowskiego i Kaczyńskiego, że się nam w pociągu drzwi nie otwierają! Złóżmy petycję! Potrzebujemy 100.000 podpisów! Kto podpisuje ze mną!
— Ja! — odezwał się ktoś inny.
(gaśnie światło)
— Gaśnie światło, to też wina Tuska! Załóżmy kolejną petycję.

PS.

Choć muszę przyznać że mój zachwyt nad zachowaniem Współpasażerki mógł wynikać z tego iż dawno Hanny nie widziałem. Co stanowi istotne zagrożenie dla mojej kariery naukowej jeśli odwiedziny Hanny (i u Hanny) nie osiągną krtytcznego poziomu ponieważ:

* Będę prowadził zajęcia ze student(k)ami
* Jak powiedziała Paulina — na Fizyce są nawet ładne laski (a i ja przynajmniej ze dwie wypatrzyłem).