Świadkowie Jechowy II

W niedziele też spotkaliśmy (innego niż ostatnio) Świadka Jechowy.  Tym razem podczas spaceru z psem. Rozmowa wyglądała zgoła inaczej:

Świadek Jechowy: Gazetkę?
Hanna (nie znając natury daru): Weźmiemy
Hanna (po zerknięciu na tytuł wydawnictwa): A nie dziękujemy, sami ateiści.
ŚJ: A co zrobicie kiedy przyjdzie Pan?
JB: Przecież nie przyjdzie.  . .

Rozmowa jakoś się nie kleiła, ale cóż. Może większy wpływ miało to że nasz pies nie polubił ŚJ.

Świadkowie Nauki!

Odwiedziły nas dwie panie (chyba świadkinie jechowy, ale tak daleko nasza rozmowa nie zaszła, żebym miał potwierdzenie).

Świadkinie Jechowy (ŚJ): W tym okresie ludzie życzą sobie „wszystkiego najlepszego” lub „dużo szczęścia”. Czy uważa Pan, że kiedy ktoś Panu życzy tak, to ma wpływ na spełnienie tych życzeń?
JB: W sumie to w tym domu ludzie są całkiem szczęśliwi.
ŚJ: To bardzo dobrze słyszeć, Polacy całkiem rzadko to przyznają. A kiedy życzy Pan komuś coś takiego, to czy ma Pan wpływ na spełnienie życzeń?
JB: Najczęściej nie.
ŚJ: A czy jest ktoś kto ma taki wpływ?
JB: Raczej nie.
ŚJ: A czy Bóg nie ma wpływu?
JB: Widzi Pani, ja całkiem w Boga nie wierzę.

Czytaj dalej